Sobota , 23 Listopad 2024

Netflix będzie mieć konkurencję

   08.05.2019
Netflixowi szykuje się poważna konkurencja. Jeden z największych koncernów medialnych świata - Disney, zapowiada start własnej platformy internetowej z filmami i serialami. Jest już nie tylko data premiery, ale i cennik.
Nowy serwis streamingowy
Zobacz także:
Jaki TV wybrać?

Ambitne plany

Platformy streamingowe, zwłaszcza wideo i telewizja na życzenie, to dziś jeden z najszybciej rozwijających się sektorów show biznesu. Tradycyjne, nieinteraktywne telewizje systematycznie tracą udziały w rynku właśnie na rzecz konglomeratów takich jak Netflix czy HBO GO, dzięki którym widz może sobie samodzielnie komponować program, spośród dziesiątek dostępnych seriali i filmów. Na ten rynek niebawem, jak zapowiadają właściciele - z przytupem - wejdzie nowa platforma Disney+ Co w niej zobaczymy, jakie są plany rozwoju i ile trzeba będzie zapłacić za abonament dający przepustkę do wszystkich produkcji?

Według przedstawicieli koncernu Disney, serwis rozrywkowy o nazwie Disney+ ma się w ciągu najbliższych kilku lat stać jedną z największych platform streamingowych świata. Nie będzie to zadanie łatwe, wystarczy bowiem wspomnieć, że w tym momencie najsilniejszym pretendentem do tytułu światowego lidera branży, jest mający już ponad 100 milionów abonentów na całym globie Netflix, ale broni wcale nie zamierza też składać bardzo silne HBO GO, a wkrótce także zupełnie nowa platforma serialowo-filmowa od Apple.

Czym Disney+ chce przyciągnąć widzów

Disney na premierę serwisu planuje przygotowanie zarówno wielu nowych filmów i seriali (jak zapowiada koncern będzie to co najmniej 25 pozycji odcinkowych i 10 produkcji filmowych). Ogromnym atutem platformy ma być też dostęp do unikalnych treści, do których firma ma prawo ze względu na to iż jest właścicielem marek. Będą to zatem wszystkie filmy i seriale ze świata Gwiezdnych Wojen, stare i nowe produkcje z komiksowej stajni Marvela, a także filmy animowane studia Pixar (wraz ze wszystkimi wcześniejszymi kreskówkami Disneya) oraz dzieła popularnonaukowe od National Geographic. Łącznie, w pierwszym roku na platformie ma być dostępnych 500 filmów i 7500 odcinków seriali, ale liczba ta ma systematycznie rosnąć, by sięgnąć 10000 odcinków w 2024.

Z prezentacji przedstawionej przez Disneya wynika, że koncern raczej nie będzie oszczędzać na swoich nowych produkcjach. W pierwszym roku, budżet na seriale ma wynieść około 1 miliarda dolarów i ma być sukcesywnie zwiększany tak, by po 5 latach przekroczyć 2 miliardy. Oznacza to, że zobaczymy wiele wysokobudżetowych produkcji, w których produkowaniu firma ma zresztą ogromne doświadczenie.

Ma być ambitnie, i nic dziwnego. Disney chce mieć 90 mln subskrybentów już za około 5 lat, chociaż władze koncernu ostrzegają akcjonariuszy, że droga do realizacji tego celu nie będzie prosta a przejściowo projekt - póki nie wyjdzie na prostą, będzie musiał przynosić straty.

4Kod samego początku

Technicznie nowa platforma stawia na najnowsze technologie i perfekcyjną jakość obrazu. Wszystkie nowe produkcje będą dostarczane w formacie 4K z HDR, wszelkie materiały będzie można zapisywać na dysku urządzenia, na którym będzie zainstalowana aplikacja Disney+, co pozwoli na odtwarzanie ich później w trybie offline. Serwis będzie dostępny na większości nowoczesnych telewizorów ale także na komputerach i urządzeniach przenośnych z Androidem i iOS, a nawet na konsolach do gier wideo.

Kiedy start usługi?

Według harmonogramu przedstawionego podczas prezentacji usługi, jej start będzie rozłożony geograficznie na kilka etapów. Jako pierwsi skorzystać z niej będa mogli tradycyjnie mieszkańcy USA, tam start zaplanowano już na 12 listopada tego roku. Sam Disney tłumaczył, że nie dało się uruchomić serwisu wcześniej, ze względu na zobowiązania licencyjne wobec innych graczy na rynku, którym koncern udostępniał swoje produkcje, a od kilkunastu miesięcy sukcesywnie je wycofuje tak by w momencie startu były dostępne wyłącznie na jego własnej platformie (co dotknie np. produkcje spod znaku Marvela, wcześniej dostępne na Netflixie). W Europie Zachodniej Disney+ będzie dostępny od początku 2020 a w Polsce prawdopodobnie od 4 kwartału 2020, najpóźniej do końca 2021

Ceny niższe niż u konkurencji

Dość pozytywnym zaskoczeniem wydaje się być cena nowej usługi, która - przynajmniej na początku będzie wyraźnie niższa niż konkurencyjnego Netflixa. Disney+ wystartuje bowiem w 2 wariantach - z abonamentem miesięcznym i rocznym. Miesięczny ma kosztować 6,99 dolarów (najtańszy plan Netflixa kosztuje 8,99 dolarów), a roczny 69,99 dolarów.

Przyszłość serwisów streamingowych

Wiele wskazuje na to, że przynajmniej jeśli chodzi o serwisy wideo i platformy z produkcjami telewizyjnymi i filmowymi nadchodzą bardzo ciekawe czasy. Po pierwsze Netflixowi rośnie poważna konkurencja, zarówno w postaci istniejącego już HBO GO, nowego Disney+ jak i debiutującego wkrótce podobnego serwisu Apple. Po drugie - jak w przypadku każdej konkurencji będzie to oznaczać spadek cen. Na ile trwały, przekonamy się wkrótce.

Jest też jednak i druga strona medalu. Dopóki monopolistą był Netflix, to on narzucał ceny, ale na jednej platformie można było znaleźć zarówno produkcje autorskie jak i licencyjne innych popularnych marek. Tymczasem gdy o serwisach streamingowych myślą też duże amerykańskie sieci telewizyjne, rynkowi grozi poważne rozdrobnienie i fragmentacja treści, co oznacza, że klient chcąc mieć dostęp do w miarę szerokiego spektrum tematycznego produkcji, będzie musiał wykupić kilka abonamentów, co na dłuższą metę nie będzie dla niego korzystne finansowo.

Eksperci są tu w miarę zgodni - na rynku nie ma miejsca dla więcej niż 2-3 dużych podmiotów, a to z kolei oznacza, że po okresie wzmożonej konkurencji i walki o widza, przyjdzie czas na spektakularne fuzje i przejęcia albo bankructwa tych, którzy nie zaskarbią sobie sympatii i przychylności portfeli konsumentów. Kto tę wojnę, przetrwa? Zobaczymy. Ale z pewnością - przynajmniej na kilka lat zapewni sobie dominację w przemyśle rozrywkowym.

 

KOMENTARZE (0) SKOMENTUJ ZOBACZ WSZYSTKIE

Najczęściej czytane