Boom na fotowoltaikę trwa w Polsce od lat. Każdego roku moc zainstalowanych urządzeń wzrasta o kilkadziesiąt procent, a końca tych wzrostów nie widać. Ma to swoje dobre i złe strony – do dobrych należy przede wszystkim upowszechnianie się postaw proekologicznych, rozwój zielonej energii, wzrost udziału energii odnawialnych w bilansie energetycznym kraju a w efekcie czystsze środowisko i mniej smogu.
Wraz ze wzrostem popularności fotowoltaiki pojawiają się jednak także i kłopoty: przez Europę, w tym także przez Polskę przetacza się ostatnio fala pożarów instalacji fotowoltaicznych. Jest to spowodowane tym, że część z tych instalacji jest montowana w sposób daleki od profesjonalnego. To skumulowany efekt małego doświadczenia coraz liczniejszych firm zajmującej się bodowaniem tego typu instalacji, ale też naciski samych klientów, którzy chcąc ponosić jak najmniejsze nakłady inwestycyjne, nakłaniają producentów i wykonawców do maksymalnego ograniczania kosztów – zarówno samego sprzętu jak i jakości montażu oraz zabezpieczeń przeciwpożarowych.
Fotowoltaika: Nawet kilkaset pożarów instalacji rocznie
Europejskie statystyki mówią w tej chwili o kilkuset pożarach rocznie w poszczególnych krajach UE, przy czym najwięcej przypadków ma miejsce w państwach, gdzie brakuje rygorystycznych regulacji dotyczących montażu fotowoltaiki i wymogów dotyczących zabezpieczeń. Niechlubny prym wiodą tu Włochy, gdzie rocznie dochodzi obecnie do ok. 700 pożarów będących efektem błędów w pracach instalacyjnych i nieprawidłowej konserwacji.
Co jest przyczyną pożarów instalacji fotowoltaicznych?
Przyczyn pojawienia się defektów instalacji fotowoltaicznych jest co najmniej kilka. Jedne wynikają z braku regulacji rynku firm, które się tym zajmują, inne to efekt nadmiernych oszczędności zarówno na etapie budowy jak i już później, w trakcie eksploatacji:
- Małe doświadczenie firm budowlanych w zakresie budowy fotowoltaiki. To jest w zasadzie efekt ogromnego i rosnącego popytu na tego typu inwestycje. Zainteresowanie jest tak duże, że siłą rzeczy muszą powstawać nowe podmioty realizujące tego typu zlecenia. Tymczasem na początku może im zwyczajnie brakować fachowej wiedzy. Z drugiej strony, choć same panele fotowoltaiczne to technologia znana od dawna, w domach – zwłaszcza w Polsce - stosowane są one dopiero od kilku lat. Firmy nie zdołały wykształcić własnych procedur i nawyków bezpieczeństwa w tak krótkim czasie.
- Brak regulacji prawnych, które wymuszałyby na firmach budowlanych określone standardy montażu instalacji. W Polsce nie ma przepisów, poza ogólnobudowlanymi, które regulowałyby rynek firm budujących instalacje fotowoltaiczne. W efekcie nie ma jasnych procedur wymaganych przy tego typu inwestycjach. Nie ma też służb, które mogłyby sprawdzać poprawność wykonania instalacji, ewentualnie dokonać przeglądu zabezpieczeń. Efekt to chaos na tym polu, skutkujący ogólnie niską jakością zbudowanych instalacji.
- Nadmierne oszczędności inwestorów, którzy chcą mieć instalację fotowoltaiczną i tani prąd, ale oszczędzają na kosztach jej zbudowania. Oszczędzamy na sprzęcie, materiałach, robociźnie. W efekcie finalny produkt jest daleki od doskonałości. Często wady pojawiają się już zresztą na etapie projektowym – zamiast profesjonalistów wybieramy bowiem firmy oferujące najniższe ceny.
- Wyłączanie systemów bezpieczeństwa. Większość instalacji fotowoltaicznych ma wbudowane systemy zabezpieczające, które działają tak, że w razie nieprawidłowości system kontrolny odcina przepływ prądu. To generuje koszty dla użytkownika, który by odblokować taką instalację, musi wezwać autoryzowany, więc kosztowny serwis producenta. Stąd często nawet na życzenie inwestora firmy budowlane wyłączają to zabezpieczenie już w trakcie montażu paneli. Użytkownicy oszczędzają też często na okresowych pracach serwisowych, bywa, że skłonieni do tego przez samych producentów sprzętu, którzy w materiałach reklamowych określają swoje urządzenia jako bezawaryjne i bezobsługowe.
Instalacja fotowoltaiczna na dachu domu jednorodzinnego
Czy instalacja fotowoltaiczna zwiększa ryzyko pożaru?
W Polsce każdego roku wybucha około 150 tys. pożarów, z czego ok. 30 tys. dotyczy domów mieszkalnych. W 2019 jako przyczynę zaprószenia ognia w około 18% pożarów podano „wady urządzeń i instalacji elektrycznych”. Nawet przy założeniu, że kilkaset z tych zdarzeń (niestety szczegółowe badania nie są na ten temat w naszym kraju prowadzone, wzorujemy się na zagranicznych) to efekt awarii instalacji fotowoltaicznej, mówimy tu zaledwie o promilach przypadków na tle całego państwa. Oznacza to zatem iż instalacje fotowoltaiczne są - na tle innych instalacji elektrycznych - bardzo bezpieczne. Byłyby jeszcze bezpieczniejsze, gdyby wyeliminować wszystkie niedociągnięcia związane z ich budową, o których pisałem wcześniej.
Czy pożar fotowoltaiki wymaga szczególnych środków ostrożności?
Zasada działania paneli fotowoltaicznych jest prosta: przemieniają energię promieniowania słonecznego na energię elektryczną. W momencie gdy pada na nie światło słoneczne generują napięcie elektryczne. Jeden panel jest w stanie wytworzyć około 30-45V napięcia stałego. W przypadku instalacji domowej i szeregowym ułożeniu kilku paneli obok siebie, napięcie w instalacji może dojść do 1100V. Choć jedną z pierwszych czynności strażaków po przybyciu na miejsce pożaru jest odłączenie dopływu prądu do instalacji elektrycznej, to jednak nawet odłączone od falownika panele nadal generują prąd, co niesie ryzyko wytworzenia się przypadkowych dróg przepływu prądu i przypadkowego porażenia. Same moduły fotowoltaiczne palą się bardzo słabo, nie są zatem przyczyną rozprzestrzeniania ognia.
Zabezpieczenia polecane użytkownikom fotowoltaiki
Eksperci od budowy bezpiecznych instalacji fotowoltaicznych zalecają by posiadały one odpowiednio dobrane zabezpieczenia, nie tylko po stronie prądu zmiennego ale również w części, gdzie płynie prąd stały (od paneli do falownika). Mamy tam bowiem do czynienia z przepływem prądu pod wysokim napięciem, co poważnie zwiększa ryzyko porażenia prądem. W tym momencie najlepszym rozwiązaniem są zabezpieczenia nadprądowe (wyłączniki, bezpieczniki), rozłączniki oraz ograniczniki przepięć. Na rynku pojawiły się też tzw. optymalizatory mocy. Są to niewielkie urządzenia podłączone bezpośrednio do każdego panelu. W momencie zaniku napięcia zasilającego lub odłączenia falownika, automatycznie zmniejszają one napięcie paneli do bezpiecznego 1V.
W domach, w których jest zamontowana instalacja fotowoltaiczna powinna się znajdować gaśnica proszkowa zawierająca co najmniej 4kg proszku gaśniczego. Proszek gaśniczy umożliwia bezpieczne gaszenie instalacji elektrycznych z odległości co najmniej 1 metra. Miejscem przechowywania takiej gaśnicy powinno być sąsiedztwo falownika.
Tomasz Sławiński
KOMENTARZE (0) SKOMENTUJ ZOBACZ WSZYSTKIE