Polska – jeśli chodzi o dostępność miejsc schronienia dla obywateli, którzy chcieliby się ukryć przed działaniami wojennymi (ale nie tylko, bo przecież, chociażby przed huraganem, czy innymi ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi) znajduje się w europejskim ogonie. W naszym kraju jest ok. 60 tys. schronów, w których miejsce, w razie potrzeby znajdzie zaledwie nieco ponad 1 mln osób. Dla porównania w małej Szwajcarii w ponad 300 tys. schronów często o konstrukcji pozwalającej przetrwać atak nuklearny jest ponad 9 milionów miejsc, czyli więcej nawet niż wynosi liczba ludności tego kraju.
Przez lata pokoju wydawało się nam, że budowanie schronów to trochę fanaberia i marnowanie pieniędzy. Patrzono na nie jako na konstrukcje drogie (także w utrzymaniu gotowości), wymagające specjalistycznych technologii budowlanych, a ze względu na zwiększone normy wytrzymałościowe generujące konieczność zapewnienia większej ilości kosztownych materiałów, np. betonu i stali. Dopiero wybuch wojny u naszych bram uzmysłowił wielu osobom, jak kruchy może być pokój, i jak wiele też zależy od nas samych. Nie ma bowiem mowy, żeby państwo (choć oczywiście powinno starać się to robić) szybko nadrobiło zaległości z kilku ostatnich dekad, kiedy nowych schronów nie budowano niemal wcale, a część z tych istniejących jeszcze z czasów PRL popadła w ruinę.
Od stycznia 2023 wszyscy, którzy będą chcieli zbudować taki przydomowy schron dla siebie i swoich najbliższych, mogą się liczyć ze sporymi ułatwieniami – nowe przepisy wprowadziły prostsze, bardziej przejrzyste definicje tego typu obiektów, a co najważniejsze, będzie je można budować bez dotychczas wymaganego pozwolenia na budowę.
Wystarczy stosowne zgłoszenie w urzędzie. Nowe przepisy pozwalają na zbudowanie obiektu „wolnostojącego” o powierzchni użytkowej do 35 metrów kwadratowych, która częściowo lub w całości znajduje się w gruncie. Przepisy nazywają to „przydomowym ukryciem doraźnym”.
Najprostsze w budowie są niewielkie schrony przydomowe z prefabrykatów. Fot. Bewa
Schron prosto z linii produkcyjnej
Co ciekawe, rynek nie znosi próżni i już pojawiają się komercyjne podmioty, które dostarczą chętnym prefabrykowane rozwiązania do budowy przydomowych miejsc schronienia na wypadek wojny, spełniające wytyczne nowego prawa.
Warto zauważyć, że współtwórcą jednego z pierwszych projektów tego typu konstrukcji, który trafi do seryjnej produkcji, była Wojskowa Akademia Techniczna (wydział Inżynierii Lądowej i Geodezji) wraz z komercyjną firmą Mahton z Bydgoszczy. Prace nad projektem trwały kilka lat, wybuch wojny w Ukrainie z pewnością je przyspieszył, możemy jednak podejrzewać, że zastosowane tam rozwiązania technologiczne są optymalne z punktu widzenia bezpieczeństwa potencjalnych użytkowników i mają podstawy w solidnych, naukowych analizach.
Co ważne, schron, który powstał przy współpracy z WAT, został wyposażony we wszystkie potrzebne media – znajdzie się w nim instalacja filtracyjno-wentylacyjna, która pozwoli przebywającym w nim osobom oddychać czystym powietrzem nawet w przypadku skażenia biologicznego lub radiologicznego, generator prądu elektrycznego (z silnikiem diesla), własne zbiorniki na wodę, zawory przeciwwybuchowe (ochrona przed falą uderzeniową), magazyn sprężonego powietrza, odpowiednio odporną stolarkę drzwiową.
Przykładowa aranżacja schronu przydomowego. Fot. Schron.pro
700 tys. złotych za własny schron
Nowy schron będzie miał konstrukcję modułową (komercyjna nazwa projektu to zresztą Polski Schron Modułowy), całość da się przewieźć na naczepie ciężarówki, co umożliwi łatwy montaż, aranżację układu pomieszczeń, jak i rozbudowywanie go w przyszłości. Inwestor otrzyma gotowy produkt, co oznacza, że w czasie budowy nie będziemy musieli się znać na specjalistycznych rozwiązaniach, które przy takiej inwestycji są zwykle konieczne, nie jest to bowiem zwykła budowla. Nie ma jednak mowy o przesadnych uproszczeniach na rynek cywilny – z konstrukcji tej korzystać będzie mogło z powodzeniem także wojsko. Budynek powinien wytrzymać zawalanie się sąsiednich konstrukcji, ostrzał z działka samolotu czy helikoptera.
Docelowo jeden podstawowy moduł schronu zapewniający schronienie dla maksymalnie 4 osób przez 30 dni, w tym 3 doby w ogóle bez konieczności kontaktu ze światem zewnętrznym, to ok. 700 tys. złotych, jednak jego twórcy już zapewniają, że pracują też nad rozwiązaniami, które pozwolą obniżyć koszty i sprawią, że to rozwiązanie będzie bardziej dostępne. Ci, których będzie na to stać, będą mogli też skorzystać z rozwiązań bardziej rozbudowanych, także pod względem komfortu wyposażenia.
Rozkład pomieszczeń w podstawowej wersji Polskiego Schronu Modułowego. Fot. Mahton
Rynek „pomieszczeń bezpieczeństwa” to zresztą nie tylko schrony na wypadek wojny i bezpośrednich działań wojska. Coraz większym powodzeniem cieszą się też znane z wielu hollywoodzkich filmów tzw. panic roomy, czyli wzmocnione pomieszczenia ukryte w domu, np. za szafą czy garderobą, w którym mieszkańcy mogą się bezpiecznie schronić (lub ukryć cenne przedmioty) i zamknąć za pancernymi drzwiami od środka, chociażby w trakcie bandyckiego napadu.
Co ciekawe, w tym segmencie pojawiają się też rozwiązania na tyle wzmocnione (np. w formie stalowej kabiny), że są w stanie przetrwać nawet zawalanie się stropu budynku. Panic room jest rozwiązaniem tańszym od pełnowymiarowego prywatnego schronu – nie wymaga specjalnych instalacji do filtrowania powietrza, zaworów ciśnieniowych czy hermetyczności. Nie musi być też duży, nie są bowiem potrzebne magazyny na zapasy wody czy jedzenia.
Na życzenie zamawiającego schron, jego wnętrze można dopasować do osobistych preferencji. Fot. Mahton
Rynek „prywatnych schronów” będzie się rozwijać
Nic tak nie działa na wyobraźnię, jak regularna, krwawa wojna tocząca się u granic. Po latach przeświadczenia, że w środku Europy nic złego się nie może się już wydarzyć, geopolityka ostatnich 12 miesięcy uzmysławia, w jak wielkim byliśmy błędzie. Dlatego coraz więcej osób – także już na etapie projektowania nowych domów, będzie się starało uwzględniać budowanie w nich także pomieszczeń służących bezpiecznemu schronieniu. I to akurat znaczący pozytyw, gdyż jak wspomniałem na początku, z dostępnością schronów w Polsce jest dziś na tyle słabo, że nawet Najwyższa Izba Kontroli zapowiedziała przeprowadzenie w 2023 roku specjalnych kontroli w całym kraju. Stare przysłowie mówi „umiesz liczyć, licz na siebie” – w przypadku schronów jest to już w zasadzie możliwe w realizacji i to bez pozwolenia na budowę.
Tomasz Sławiński
KOMENTARZE (29) SKOMENTUJ ZOBACZ WSZYSTKIE