Darknet – czym jest ciemna strona internetu?
Darknet, często nazywany też darkwebem, to nie jest żaden „osobny internet”, jak wiele osób sądzi, to część tej samej sieci, z której na co dzień korzystamy, ale ukryta przed szeroką publiką, często w zakamarkach, do których nie przenikają nawet najmocniejsze algorytmy przeszukujące i indeksujące. Stron darknetu nie znajdziemy za pomocą tradycyjnych wyszukiwarek i przeglądarek internetowych jak Chrome, Firefox czy Edge, nawet jeśli znamy ich bezpośredni adres internetowy. Potrzebne są do tego inne, specjalnie dedykowane narzędzia.
Wszystko to sprawia, że darknet stał się dla sieci tym, czym jest szara strefa dla gospodarki. Jest jej integralną, choć wyłączoną spod oficjalnego nadzoru administracyjnego częścią. Brak kontroli sprawia jednak, że prócz nieskrępowanej wolności pod postacią anonimowych forów czy serwisów dyskusyjnych, znajdziemy tam działalność czysto przestępczą i to wielkiego kalibru. Od spekulacji kryptowalutami bez rejestracji i podatków, przez handel narkotykami, bronią, po „usługi” takie jak wymuszanie haraczy, okupów, transmisje z egzekucji, sprzedaż organów i wiele podobnych, zwykle całkowicie nielegalnych lub wręcz budzących odrazę „usług”.
W darknecie nikt nie skupia się na wyglądzie stron czy szybkości ich działania. Stąd nie ma tam graficznych fajerwerków, przyciągających oko ozdobnych grafik, czy animacji. Nie działa on też zbyt wydajnie – nikomu tam bowiem nie jest to potrzebne. Funkcjonalność została ograniczona do niezbędnego minimum, tak by można było, bez zbędnych rozpraszaczy załatwić swoje „sprawy”.
Darknet jest od wielu lat zjawiskiem badanym i opisywanym przez masową kulturę. Największą furorę zrobił w ostatnich latach serial Mr. Robot, ale to przecież nie jedyny przykład tego, do czego taka sieć może służyć. Ukazywały się na jego temat publikacje książkowe, chociażby słynny „Silk Road” Eileen Ormsby, która przeprowadziła śledztwo, w wyniku którego na światło dzienne wyszły szczegóły tego, na czym to fenomenalne wręcz zjawisko w istocie polega. Wynik tej dziennikarskiej roboty nie był bynajmniej dla nas jako ludzi pokrzepiający, pokazał bowiem do jakich rzeczy jesteśmy w stanie się w swoim pożądaniu czy zepsuciu posunąć.
Kto ma dostęp do darknetu i jak się po nim poruszać?
Do tego „internetowego podziemia”, jakim jest darknet dostęp, przynajmniej częściowy, może mieć każdy, jednak nie przy użyciu tradycyjnych wyszukiwarek i przeglądarek internetowych. Ale nawet instalacja aplikacji takich jak Tor czy Grams nie gwarantuje pełnego dostępu, gdyż wiele witryn jest ukrytych jeszcze głębiej i zarezerwowanych tylko dla wąskiego grona wtajemniczonych.
Gdy już wejdziemy do darknetu, musimy być bardzo ostrożni. Samo surfowanie po sieci jest w pełni legalne, jednak dokonywanie zakupów u sprzedawców oferujących towar z przemytu lub kradzieży, a także nielegalne substancje odurzające to przestępstwo. Warto mieć świadomość, że podział na to, co „legalne” i „nielegalne” bywa bardzo płynny, a samo skorzystanie z protokołów popularnych w darknecie (chociażby Tor) nie zapewni nam całkowitej anonimowości, jeśli zapomnimy o kilku podstawach, w tym wyłączeniu JavaScriptu oraz Flasha, oraz niekorzystaniu z Torrentów.
W darknecie nie należy też podawać żadnych danych, w tym osobistych adresów e-mail, gdyż nigdy nie mamy 100% pewności, do kogo trafią. W sieci znajdują się dedykowane „podziemiu” serwisy pocztowe gwarantujące anonimowość, chociażby Mail2Tor lub TorBox.
Poruszanie się po darknecie nie jest tak łatwe i intuicyjne jak w klasycznej sieci. Serwisy znajdujące się w „szarej strefie” internetu nie próbują przyciągnąć swojej uwagi krzykliwym marketingiem, większość preferuje działalność w cieniu i bez rozgłosu. Są jednak przygotowane specjalne katalogi, które pozwalają na względnie efektywną nawigację. Największym jest The Hidden Wiki, podobny serwis to Liberty Wiki, który jest moderowany, więc zawarte tam informacje są zwykle najbardziej aktualne. Do samego przeglądania sieci można użyć jednej z kilku przeglądarek – Tor Search, Tor Find, Torch oraz Grams.
Co można znaleźć w darknecie?
Już wcześniej zasygnalizowałem, że darknet to wielki zbiór treści oraz platforma kupna i sprzedaży, w której znaleźć można praktycznie wszystko. Oferowane są tam często produkty całkowicie legalne – korzystają z tego osoby, które nie chcą zwracać na siebie uwagi organów administracji skarbowej, ale niestety jest to też miejsce, które przyciąga przestępców, w tym bardzo groźnych. W darknecie kwitnie handel bronią, narkotykami, podrobionymi dokumentami, znajdziemy tam platformy do obrotu wirtualnymi walutami. Nie ma co ukrywać – darknet to nie jest miejsce, które można polecić każdemu, zwłaszcza osobom o słabszych nerwach. Można się tam natknąć na treści wręcz odpychające, gloryfikujące przemoc i bezprawie, które w żadnym wypadku nie znalazłyby miejsca w oficjalnie działających serwisach i portalach.
Druga, bardziej pozytywna strona darknetu, to fora i platformy wymiany informacji bez jakiejkolwiek cenzury. Ma to swoje zalety (choćby nieskrępowaną wymianę poglądów), ale też i wady, gdyż wiele wrzucanych tam treści, to zwyczajne fejki i ordynarne manipulacje. W darknecie znajdziemy też kilka witryn, których wcale byśmy się tam nie spodziewali – na przykład największe serwisy społecznościowe. Wynika to z tego, że w części krajów totalitarnych dostęp – chociażby do Facebooka jest oficjalnie zablokowany i zabroniony. Użytkownicy internetu w tych miejscach, by skorzystać ze społecznościówek, muszą wejść do „szarej strefy”, w przeciwnym wypadku zostaliby szybko namierzeni przez władzę, co w niektórych krajach wiąże się z poważnymi konsekwencjami.
Choć darknet jest nieporównanie bardziej anonimowy niż „jasna” część internetu, to jednak nie jest to miejsce całkowicie wyłączone spod wpływu służb. O ile stały monitoring (ze względu na rozproszoną strukturę obiegu informacji) jest bardzo trudny, to zdarzają się kierunkowe akcje policji czy służb wywiadowczych prowadzących do zdemaskowania i unieszkodliwienia prowadzonej tam działalności przestępczej. Co jakiś czas na światło dzienne przedostają się informacje o wykryciu siatki pedofilskiej czy chociażby aresztowaniu handlarzy narkotyków, żywym towarem itp., wynikające właśnie z infiltracji darknetu przez organy ścigania.
A czym jest Deep Web?
To pojęcie zdecydowanie szersze niż darknet (ten ostatni jest jedynie najgłębszą częścią Deep Webu). Tłumaczenie z angielskiego dobrze odwzorowuje, o co tu chodzi. To coś, co moglibyśmy nazwać „głęboką siecią”, czyli znajduje się pod powierzchnią, jednak w tym przypadku nie wody, ale poza zasięgiem botów indeksujących z przeglądarek takich jak Google, Yahoo czy Bing. Dobrze sprawdziłaby się tu też analogia do góry lodowej – to, co widzimy na powierzchni, jest jedynie wycinkiem większej struktury. Na Deep Web składa się wiele różnych treści i witryn. Najważniejsze to:
- strony, które nie są indeksowane przez roboty wyszukiwarek internetowych,
- witryny, do których dostęp możliwy jest wyłącznie po rejestracji lub po dokonaniu zapłaty,
- zamknięte dla „postronnych” serwisy i witryny korporacyjne,
- serwisy chronione hasłami,
- bazy danych,
- zasoby akademickie,
- dokumenty rządowe,
- serwisy archiwizujące stare wersje stron www,
- zaplecza techniczne stron www,
- serwisy bankowości internetowej,
- darkweb.
Zasoby Deep Web, według niektórych szacunków stanowią zdecydowaną większość internetu. Jej przeciwieństwem jest sieć Surface Web, czyli to, co widać, co większość z nas rozumie pod klasycznym pojęciem internetu.
Tomasz Sławiński
KOMENTARZE (0) SKOMENTUJ ZOBACZ WSZYSTKIE