Niedawno firma Apple uruchomiła program „samoobsługowej” naprawy, pozwalając klientom (na razie tylko w USA) po raz pierwszy reperować (wymieniać) uszkodzone ekrany, baterie i aparaty w najnowszych iPhone'ach. Jedyny warunek jaki postawiono: do wykonania takiej naprawy trzeba skorzystać z oryginalnych części i zestawu narzędzi wypożyczonego przez Apple. Dla wielu osób była to wręcz ekscytująca wiadomość – majsterkowiczów nie brakuje, a rozebranie smartfona z logo Apple i to bez utraty gwarancji mogło być nie lada przygodą.
Samodzielna naprawa, czy zniechęcanie do naprawy?
Szybko jednak okazało się, że teoria swoje, a praktyka, to już zupełnie co innego. Jeden z redaktorów dużego amerykańskiego serwisu technologicznego The Verge postanowił osobiście sprawdzić, jak wygląda taka samodzielna naprawa i szybko okazało się, że to raczej droga przez mękę niż ułatwienie dla klientów. W USA, a wkrótce także w UE obowiązuje prawo, które zmusza producentów sprzętu elektronicznego do umożliwiania samodzielnych napraw „na własną rękę”. Gdy zatem Apple ogłaszało, że się do tego dostosuje, zachwytom analityków nie było końca. Teraz jednak wychodzi na to, iż gigant z logo nadgryzionego jabłka, choć daje możliwość samodzielnej naprawy, to maksymalnie chce do tego zniechęcić.
Drogo i ciężko
Cały proces samodzielnej naprawy należy zacząć od zamówienia w Apple części, którą chcemy wymienić, oraz wypożyczenia narzędzi, którymi możemy to zrobić. I tu zaczyna się prawdziwa przygoda. Na start Apple zablokuje na naszym koncie równowartość ok. 5000 zł, jako kaucję za ewentualne uszkodzenie narzędzi, do tego zostaną pobrane opłaty – za część którą kupujemy do wymiany (w USA za baterię należy zapłacić dokładnie tyle samo, co za nią samą i jej wymianę w autoryzowanym serwisie), oraz dodatkowo, prawie tyle samo za wynajem narzędzi na 7 dni. To jednak nie koniec zaskoczeń – największe nastąpiło gdy do testującego to „rozwiązanie” redaktora dotarł w końcu zestaw naprawczy. Okazało się, że komplet narzędzi do wymiany baterii w iPhone 13 Mini waży… 36 kg i ma postać dwóch wielkich waliz.
Zestaw naprawczy (wymiana baterii) dla Apple iPhone 13 Mini. Sam telefon na dole zdjęcia. Fot. The Verge
Do kompletu Apple dołącza oczywiście – i za to należy się pochwała – bardzo szczegółowe instrukcje „krok po kroku”. Sama naprawa trwa wiele godzin i jest niezwykle skomplikowana, zwłaszcza jeśli nie ma się doświadczenia w tego typu postępowaniu.
Wnioski płynące z tej „przygody” nasuwają się same. Apple maksymalnie utrudnia proces samonaprawy, gdyż chyba po prostu nie chce, by użytkownicy robili to we własnym zakresie. Zresztą finalny koszt wymiany baterii w serwisie będzie niższy niż wymienienie jej samemu, co w tym przypadku dla wielu użytkowników będzie argumentem decydującym.
Źródło: The Verge
KOMENTARZE (1) SKOMENTUJ ZOBACZ WSZYSTKIE
edward