Anonymus to jedna z najbardziej znanych grup hakerskich na świecie. Gdy zadeklarowali, że wypowiadają Rosji cyberwojnę, z internetu od razu popłynęły wyrazy uznania i gratulacje. Teraz przyszła pora na konkrety. Hakerom udało się zamknąć wiele rosyjskich oficjalnych stron rządowych, w tym stronę samego Kremla, oraz np. witrynę Gazpromu. Zaatakowano też państwowe rosyjskie bazy danych, częściowo udało się też nawet przechwycić wojskową komunikację. Teraz przyszła pora na majątek samego dyktatora, który z pewnością nie będzie zadowolony, ze złamano zabezpieczenia jego prywatnego jachtu.
„Graceful” zhakowany
Z relacji na Twitterze zamieszczonej przez samych Anonymus wynika, ze udało się im włamać do komputerów osobistego, niezwykle luksusowego jachtu Władimira Putina. Hakerzy nie tylko złamali zabezpieczenia systemu, ale też zmienili dane podróży w systemie AIS. W efekcie w ogólnodostępnych serwisach śledzących ruch statków morskich można było przeczytać, że celem podróży „Graceful” jest… piekło.
Początkowo jako cel rejsu ustalono „Anonymus”, by pokazać światu kto dokonał złamania systemów informatycznych jachtu, datę dotarcia do celu ustawiono natomiast na 1 kwietnia. Jako faktyczny cel rejsu w systemach statku zakodowano słynną Wyspę Węży, gdzie Rosjanie zamordowali kilkunastu obrońców, nie chcących poddać się ich okrętowi wojennemu. Wśród informacji jakie zakodowano na komputerach „Graceful” pojawiła się też fraza #FCKPTN jako znak wywoławczy jachtu, która jest chętnie używana przez wszystkich przeciwników reżimu Putina na całym świecie jako hasztag.
Atak na jacht Putina to dopiero początek
Anonymus zapowiedzieli, że to dopiero początek z całej serii ataków, która teraz czeka Rosję z ich strony. Paraliżowane mają być bowiem nie tylko ważne strony internetowe władzy i rosyjskich firm, które czerpią zyski z tej inwazji, ale też całe systemy odpowiadające za przesył i dostawy gazu, a nawet telewizja. W kilku miejscach Rosji widzowie kablówek zamiast programów mogli już oglądać nagrania z flagą i hymnem Ukrainy. "Prześladowani" mają też być najwyższi urzędnicy administracji Putina. Ich osobiste numery telefonów wyciekły do sieci.
Co ciekawe Anonymus nie są sami. Od strony informatycznej chce też pomóc Google, które wyłączyło pokazywanie danych o natężeniu ruchu na ukraińskich drogach, bo to, by rosyjscy dowódcy nie używali tego popularnego i dość dokładnego serwisu do sprawdzania przejezdności szos u naszego wschodniego sąsiada.
Źródło: Twitter
KOMENTARZE (0) SKOMENTUJ ZOBACZ WSZYSTKIE